Kochany Przybyszu

Jeśli chcesz zamieszkać w Mojej Małej Przystani z napisem Maniki
Zapraszam.
Mogę dać Tobie Chatkę nad brzegiem Morza, albo w głębi lądu…
Mam tu w tym wirtualnym świecie Małą Amerykę
i tam czeka na Ciebie Apartament…
Zamieszkaj u mnie…

Maniki : )

środa, 15 października 2025

Ona jest że snu

 Maniki stała nad brzegiem morza na podeście, obserwowała zachód Słońca. Darek z Przemkiem zbliżali się do niej. Wiatr rozwiewał jej długie kręcone włosy 

- Ona jest że snu - powiedział Przemek 

- A ubrana w codzienność - wyszeptał Darek

- Dobry wieczór Maniki

Maniki odwróciła głowę, wiedziała, że to Przemek. Poznała go po głosie.

- Cześć Chłopaki - na jej twarzy opromienionej słońcem pojawił się uśmiech 

- Cześć Siostra, jak nastój? spytał Darek

- Teraz już dobrze, ale 13 października 2025 to będzie kolejna data do zapamiętania. Istotną dla mojego przyszłego życia 

- Ale, że aż tak Królewna? Rafał?

-.Tak, mój mąż nawywijał. Całą noc nie spałam tego trzynastego. Napisałam nad ranem 14 nowy wiersz

- To przynajmniej z tej nieprzespanej ciężkiej nocy jest jakiś pozytyw -;zareagował Darek

-:A jak się czujesz? Ostatnio jakąś choroba się rozwijała - dopytywał Przemek 

- Byłam u lekarza, przypisał jakiś lek przeciwwirusowy, a dziś już czuję się lepiej, gardło bolało mnie jeden dzień, włączyłam leczenie domowe

- Zareagowałaś szybko, dobrze, że pomogło 

Maniki podpierała się kulami, lewa noga wciąż się nie prostowała. Słońce schowało się za horyzontem. Momentalnie zrobiło się chłodno.

- Czego Ci trzeba Królewna?

- Dziś potrzebuję ciepła , chce do domu

Przemek podszedł do Maniki, zabrał jej kulę i chwycił ją za rękę Po chwili wziął ją na ręce. Darek niósł kule. Po paru minutach była już w Chatce Maniki. W kominku płonął ogień. Klimatycznie, przyjemnie. 

- Widzimy się rano 

- Pięknie dziękuję Przemku

Darek usiadł na kanapie. Maniki siedziała na przeciwko niego na wózku. Wiedział na czym jej zależy.

- Dobra Muza to podstawa - powiedziała uśmiechając się z lekka

Darek uniósł rękę w górę.

- No chodź 

- Nawet całkiem fajny ten utwór. Chyba stanę się fanką Oskara Cymsa

Darek się uśmiechnął, lubił jak Maniki podobała się muzyką, którą puszczał. Maniki przesiadła się z wózka na kanapę. Darek objął ją delikatnie. Głowę wsparła na jego ramieniu, chwilę patrzyła na płonące płomienie, oczy zaczęły jej ciążyć. Zasnęła, czuła się zaopiekowana, bezpieczna

sobota, 20 września 2025

Trzy piątki 20 września

 Maniki spala niespokojnie, co chwilę budziła się i zerkała na zegarek. Chciała o piątej wyjść przed Chatkę, to o piątej rano przyszła na Świat. Wstała przed piątą. Zetknęła na niewielki okrągły stolik, uśmiechnęła się, na kartce leżała piękna czerwona róża. Podniosła ją, powąchała. Pachniała przepięknie. Na kartce pięknie zapisany tekst, litery bardzo wyraźne miały ozdobne zawijasy, tekst zapisany był czarnym atramentem. Uniosła kartkę i zaczęła czytać:

Marzenie życzę by jak pięć w swej pięści

mocno trzymała w garści swoje życie.

Niech się Marzence nareszcie poszczęści

i niech się spełni, o czym marzy skrycie.

 

Obyś pozbyła się nareszcie pecha,

co prześladuje Cię na każdym kroku.

A jeśli myślisz: "marna to pociecha"

to spójrz jak wielu masz przyjaciół wokół.


Bo nie ma złego, co by Ci nie wyszło

w końcu na dobre, jeśli wierzysz w Boga.

Jasno spoglądaj ciągle w swoją przyszłość.    

NIE PRZYJDZIE WIĘCEJ ŻADNA STRASZNA TRWOGA.


Uśmiechnęła się. Wiedziała, kto jest autorem słów. Nawet nie śmiała marzyć, by ktoś napisał dla niej wiersz. A teraz już go dostała, był o niej, dla niej. Cudowny urodzinowy prezent. Poczuła szczęście, jej serce radowało się szczerze.

Otworzyła drzwi, nabrała powietrza głęboko w płuca i powoli je wypuściła. Było cicho, ciemno, na niebie pełno gwiazd. Dopiero gdy schodziła przy pomocy kul ze schodków dostrzegła mnóstwo płatków czerwonych róż na podeście. Zrobiła kolejny krok do przodu i wtedy zobaczyła tuż przy samym morzu krzątających się Mieszkańców Przystani, to oni całą przestrzeń dekorowali różami. Wiatr przywiał ich cudowny zapach.

- Królewna a Ty co tak wcześnie? zawołał w jej stronę Przemek 

- Piątą to moja godzina, urodziłam się o piątej 

Maniki szła w stronę morza... Kroki stawiała ostrożnie i jednocześnie pewnie. Szła przed siebie z uśmiechem i spokojem w sercu


środa, 17 września 2025

Chciałam skąpać się w morzu

Maniki doszła o kulach nad sam brzeg morza, zdjęła buty i zrobiła krok do przodu.

- Stój Królewna! - zawołał podbiegający do niej Przemek - ortezy zamoczysz, co Ty?

- Chciałam tylko skąpać się w morzu, a bez ortez sama nie dam rady, pomożesz mi?

- Siadaj na ławeczkę. Widzę, że wybrałaś się bez wózka 

Maniki usiadła obok Przemka na drewnianej ławce, zdjęła ortezy.

- Przecież wiesz jak bardzo bym chciała już chodzić... Na rączki

Przemek uśmiechnął się. Wziął Maniki na ręce, zakręcił nią wokoło, zrobił kilka kroków w stronę morza. Woda obmywała jego stopy.

- Gotowa?

Maniki pokiwała potakująco głową. Przemek postawił ją w wodzie.

- Ciepła!

- Cudowna! - potwierdził Przemek. Podtrzymywał ją.

- Nie będziemy wchodzić głębiej, bo fale są niebezpieczne, mogą skręcić niestabilne kolano

Maniki była uparta i robiła kolejne kroki do przodu. Przemek był gotowy by ją unieść gdyby fala okazała się zbyt silna. Widział szczery uśmiech na jej twarzy. Pomyślał, że to bardzo dobrze nowe wróży.

wtorek, 16 września 2025

To dziś

 - Hey Królewna 

- Dzień dobry Przemku

- Jeszcze tu jesteś, przecież to dziś

- Chcę jak najdłużej tu być, tu czuję się bezpiecznie. Na rączki Przemku 

Przemek uniósł ją i zakręcił wokoło. Uwielbiała ten poranny sposób rozpoczynania dnia. Zawsze przy Przemku pojawiał się uśmiech na jej twarzy, nawet jak chwilę wcześniej czuła, że wszystko co się teraz dzieje w jej życiu przytłacza.

- Jak chcesz mogę Cię tam zawieźć 

- Na Moto? - Maniki aż się rozpromieniła 

- Będziesz jak rycerz w zbroi w tych ortezach

Maniki uśmiechała się. Rano lał ulewny deszcz, teraz zza chmur wychodziło Słońce 

- Od tego co dziś Rafał powie i jaka przyjmie postawę, będzie zależało wszystko. To dziś zobaczę czy nasze wspólne życie za trzy lata ma jaki kolejek sens. No i mam nadzieję, że dowiem się co będzie z Riną. Nie pozwolę, by trafiła w obce ręce. Próbowałam, chciałam by była przy nim. Mam nadzieję, że mi szczerze odpowie.

- Nad morze? - zapytał Przemek - Dziś dowiesz się, czy będziesz mu mogła zaufać 

- Tak i tak

Przemek posadził Maniki na wózku, który ustawił na podeście przed Chatką. Zabrał ją na spacer wzdłuż lini brzegowej... Morze szumiało, łączyło się z jej myślami. Uspokajała się 

- To będzie dobry dzień Królewna 

- Dziękuję Przemo

poniedziałek, 15 września 2025

Piękny Zachód Słońca

 Maniki patrzyła na spływające po szybach krople deszczu. Zawsze lubiła deszcz, powtarzała, że w deszczu można sobie legalnie popłakać, bo łzy mieszają się ze spływającymi po policzkach kroplami deszczu. Położyła się na kanapie... Marzyła o płomieniach w kominku. 

- Cześć Siostra 

- Hey Darku, jak dobrze, że jesteś...

Darek położył kawałki drewna przy kominku, podszedł się przywitać. Ucałował ją w policzek.

- Przytuuul - wyszeptała 

Objęła Darka za szyję. 

- Nie martw się na zapas, będzie dobrze, zobaczysz

- Sama nie wiem dlaczego czuję niepokój, wyrok się uprawomocnił 10 września, to ta sprawa nie powinna być jakaś trudna, raczej formalna. Sędzia chce wysłuchać stanowiska mojego męża. Ja nie powinnam zeznawać. Ale kto go wie, co on powie? Rodzice, a w szczególności matka nakręcają go przeciwko mnie. Matka mi powiedziała, że Rafał będzie musiał oddać Rinę. Ja nie chcę, żeby ona trafiła w obce ręce. Ona mu pomoże, tak jak teraz pomaga mi. Kiedy jestem w domu rodziców i płaczę, podchodzi, liże mnie po twarzy, przytula się. Kocham ją.

- Ona jest z Tobą, dlaczego miałby ją komuś oddawać?

- Jego matka powiedziała mi, że nie zajmie się Riną, bo potrzebuje spokoju, musi zająć się leczeniem i ma sporo wyjazdów i teraz będzie u nich w Warszawie. Napisałam jej: Rozumiem, że Rafał tak zdecydował. Odpisała, tak. A jestem w stu procentach pewna, że to ona tak zdecydowała, to były jej słowa. Odpisywała tak szybko, że Rafał tu, a ona w Warszawie nie zdążyła poprosić by jej odpisał. Rafał jest zależny od matki, robi to czego ona oczekuje, jakby nie był dorosłym mężczyzną, matka za niego wie jak będzie lepiej. Ona kompletnie nie dostrzega tego, że Rina to jego wymarzony ukochany pies, którego zawsze pragnął, sam ja wybrał. Ja wybrałabym owczarka długowłosego, ale chciałam by sam zdecydował, Rina jest owczarkiem niemieckim krótkowłosym. 

- Myślisz, że nie sprzeciwi się matce?

- On zawsze robi to czego ona oczekuje. Jutro go zapytam, czy zamierza oddać Rinę w obce ręce. 2 września dałam mu pismo z prośbą by zabrał psa, bo czeka mnie operacja i długa rehabilitacja, potem pobyt w Górnośląskim Centrum Rehabilitacji przez kilka tygodni i nie będę w stanie dalej sprawować należytej opieki nad psem

- To problem, jutro się dowiesz co powie

- Tak. Dziś dzwonił mój Radca Prawny, który mnie jutro reprezentuje, powiedziałam mu jak brzmi wyrok, który się uprawomocnił. Powiedziałam, że mam nadzieję, że to będzie sprawa formalna, bo i tak wyrok mnie chroni. Ale powiedział, że Sędzia chciał wysłuchać Rafała i nie wiadomo jaki wyrok wyda, ale jest nadzieja, że sprawa zakończy się jutro 

-: Dobrze, by było. Widzę ile nerwów Cię to kosztuje. Maniki Ty mów, ja będę słuchał, rozpalę w kominku

- Dareeeek

- Tak? - spojrzał na nią 

- Czytasz w moich myślach, mój prawie bracie

Darek się uśmiechnął 

- Puścisz mi fajną Muzę?

- Dla Ciebie 

- Wszystko

Darek zaśmiał się.

- Wiem, wiem, że chciałabyś, na początek włączę Muzę 

Maniki leżała na boku, ortezy na nogach lekko uwierały.

- Dziś był piękny Zachód Słońca, cudowny, niebo płonęło 

- Nad morzem Zachody są przepiękne 

- Szkoda, że ciągle pada

- Jesień się zbliża 

- Darek, jestem przygnębiona z jeszcze jednego powodu

- Mianowicie?

- Zmarł Tata Mojego Przyjaciela, a ja nie mogę być teraz przy nim, nie będzie mnie na pogrzebie. To takie trudne

- Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie 

- A światłość wiekuista niechaj mu świeci 

- Niech odpoczywa w pokoju wiecznym

- Amen

- Amen

W kominku płonął ogień, Maniki patrzyła na płomienie. Darek usiadł przy niej i położył jej głowę na swoich kolanach. Delikatnie ogarniał jej loki. Uwielbiała jak bawił się jej włosami. Nie potrzeba było już nic więcej mówić. Trzeba po prostu być...


czwartek, 4 września 2025

Parasol

 Przemek wiózł Maniki na wózku wzdłuż brzegu morza, to był powolny spacerek.

- Ciężko mi... 

- Rozumiem, to minie. Pomyślałem, że tu na skrzyżowaniu tych podestów zamontuję parasol, aby Cię chronił

Maniki zadarła głowę, by spojrzeć na twarz Przemka, który stał za wózkiem. 

- Co Ty Królewna? Ty płaczesz znowu?

- Potrzebuję parasola, ale takiego... większego 

- Globalnego - przepraszam, ale usłyszałem o czym rozmawiacie

- Bogdan! Nie masz pojęcia jak się cieszę, że Cię widzę - Maniki otarła łzy 

- Dzień dobry Maniki - Bogdan ujął Maniki za rękę i ucałował wierzch  jej dłoni

- Maniki nie jesteś sama. Nie Jesteś Sama!- powtórzył stanowczym pełnym troski głosem 

Maniki pokiwała potakująco głową. Po jej policzkach spływały gorące łzy...

- Może chciałabyś tu ławeczkę pod tym parasolem? 

- Ale później i może bliżej morza, tak by fale obmywały mi stopy

- To w takim razie przedłużymy ten podest, też będą go obmywały fale i postawimy ławeczkę - kontynuował Przemek

- No ale wiesz, że ten brzeg jest każdego dnia ułożony inaczej, linia brzegowa się zmienia

- To może lepiej, by ławka nie była na stałe zamontowana? 

- Może tak być... Ale początkowo niech będzie za tym podestem, tutaj, tak abym mogła dotrzeć tam o własnych siłach 

- A chciałabyś taki podjazd na schodkach abyś mogła wózkiem wyjeżdżać prosto z domu?

- Na to się nie zgadzam, trzy schodki to nie siedem, a siedem mam w domu rodziców i o kulach daję radę, a poza tym ja będę chodzić!

- Pewnie, że będziesz chodzić - zareagował Bogdan

 - Zabieram ją do domu, powinna się położyć - Przemek skierował wózek w stronę Chatki Maniki 

- Spokojnego wieczoru - wyszeptał Bogdan

- I nawzajem - Maniki była bardzo zmęczona, cały dzień na wózku, trochę chodziła o kulach, czas się wyciszyć

- Pa! - Przemek kiwnął ręką  Bogdanowi na pożegnanie 

- Pa! - pomachał Bogdan 

- Dziękuję, że dziś tu byłeś

Maniki do Chatki weszła o kulach. 


Radosna

 Maniki siedziała nad brzegiem morza na wózku, wpatrywała się w uderzające o brzeg fale. Chłopaki zbudowali podest prowadzący od Chatki Maniki na samą plażę. Postarali się o to by nie musiała być zamknięta w Chatce i jedynie słuchać szumu morza przez otwarte okno. Dostrzegła zbliżające się trzy sylwetki. Zaczęła się uśmiechać.

- Cześć Królewna! - Przemek powitał ja radośnie 

- Przemo na rączki - wziął ją na ręce i zakręcił wokoło 

- Miło Was widzieć Chłopaki 

Jaca podał Maniki rękę na powitanie. A Tomasz skłonił lekko głowę. Maniki ucieszyła się bardzo z tej porannej wizyty.

-  Koledzy mówili, że z Ciebie dętka, że trzeba pocieszyć, a ja tu widzę uśmiech niemal dookoła głowy! - zareagował Tomasz

- To reakcja na Was! - Maniki była szczerze radosna 

- A jak tam było na tej rozprawie, mówiłaś , że Rafał się odwołał od wyroku - dopytywał Jaca

- Okazało się, że nie tylko Rafał, ale też prokuratura się odwołała, bo uważała, że wyrok był zbyt łagodny

- No i jak było w sądzie ? - dopytywał Tomasz

- Na początku nerwowo, na Sali Sądowej była też Kaśka, bardzo mi się to nie podobało, ale sędzia ją zapytał czy chce zostać, bo to jawna rozprawa i jej obecność jest możliwa. Kaśka powiedziała, że w takim razie zostanie. Ta sprawa dotyczy nas, po co ona tam? No ale została, nie było to komfortowe

- Pewnie ciekawość ją zżerała i chciała mieć info z pierwszej ręki, a nie jakieś ogólniki, które by od Ciebie wyciągnęła - skwitował Jaca

- Jak wyszliśmy z sali powiedziałam jej, że teraz może mieć nowe hobby i chodzić na rozprawy według listy, przed salą jest taka tablica z rozpiską spraw trafiających na wokandę. Dopiero jak Kaśka poszła, a my czekaliśmy na ogłoszenie wyroku, zaczęliśmy z Rafałem rozmawiać, pokazywał mi zdjęcia swojego mieszkania

- A jak wyrok Królewna? - dopytywał Przemek

- Dostał 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, zakaz zbliżania na 3 lata i jeszcze zobowiązanie się do powstrzymania się od picia alkoholu przez 2 albo 3 lata, nie pamiętam teraz. Wyrok surowszy, ale nie ma tych prac społecznych przez dwa lata. Może tym razem mu się uda zerwać z alkoholem, bo ma nad sobą kata w postaci wyroku, który mu odwieszą jak przyłapią go na piciu alkoholu, albo jak dostanie mandat za zakłócanie spokoju, czy też rozbój, a nawet jak przyjedzie policja, gdy będzie zbyt głośno słuchał muzyki, by go uciszyć. W sumie to nie wiem skąd sędzia wiedział, że on lubi bardzo głośno słuchać swojego techno

- Może sędzia spojrzał na typa i od razu widział jaki to cwaniaczek

- Taaa. Musiałbyś go widzieć! Z jaką dumą powiedział: Ja teraz mam swoje mieszkanie, jego postawa, wyprostowany, głowa dumnie uniesiona. Nowe firmowe ciuchy i nowe buty adidas superstar. Jakby chciał powiedzieć patrzcie na mnie to ja, król we własnej osobie, wszystko mi wolno. Powiedział o tym swoim mieszkaniu z takim akcentem na swoje i dumą jakby to było jego mieszkanie, jakby je kupił, a nie wynajmował 

Przemo pokręciło głową na boki.

- To co, robimy rundkę? - zapytał Przemek

- A my już idziemy - powiedział Jaca

- Dzięki za dziś Chłopaki! - Jaca z Tomaszem oddalali się. Przemek posadził Maniki na wózku i wiózł ją wzdłuż brzegu morza po świeżo wykonanym podeście. Maniki była szczerze radosna, uśmiechnięta, szczęśliwa. Taki poranek po ciężkiej przepłakanej nocy był błogosławieństwem 

środa, 27 sierpnia 2025

Flaki

 - Przemku na rączki 

- No już Królewna, już 

- Flaki mi się przewracają 

- Będzie dobrze Królewna, relax, relax

Przemek wziął Maniki na ręce, zawirował wokoło, jej włosy tańczyły pod wpływem tych obrotów. Przemek zaniósł ją nad brzeg morza, podał ramię na którym się wsparła

- Oddychamy Królewna - Maniki spojrzała na Przemka, dostrzegła uśmiech. Przemo puścił oko.

- Będzie dobrze, zobaczysz - powtórzył 

Maniki nabierała powietrza głęboko w płuca i po chwili powoli wypuszczała je ustami. Kilkakrotnie tak oddychała. Czuła jak schodzi z niej napięcie. Uspokajała się.

- Możesz chwilę stać o własnych siłach?

- Spróbuję - Maniki marzyła o powrocie do chodzenia, Magda obiecała ją odwiedzić po powrocie z urlopu i pokazać kolejne ćwiczenia, tym razem będą pracować nad prostowaniem nogi. Lewe kolano nadal utrzymywało kąt zgięcia. O ile że zginaniem nogi Maniki już sobie poradziła i potrafi kolano zginąć do 45 stopni, to z wyprostem nie potrafiła sobie poradzić. Magda jest rehabilitantką, z którą Maniki pracowała w Domu Pomocy Społecznej dla przewlekle psychicznie chorych prowadzonym przez zakonnice. Magda bardzo pomogła Maniki przy chorującej na Alzheimera Mamie.

- Przemo...

- No?

- Nie idź jeszcze

Przemek wszedł do wody, morze było ciepłe, podniósł muszelkę i podał ją Maniki

- Będę przy Tobie dłużej - uśmiechnął się 

- Dziękuję Przemku, piękna muszelka - Maniki zacisnęła dłoń na niewielkiej śnieżnobiałej muszelce, zamknęła oczy 

- Uwaga! - krzyknął Przemek, wziął ją na ręce i wbiegł do morza

- Ty Wariacie! 

Na twarzy Maniki pojawił się uśmiech, czuła się szczęśliwa. Wyszli na brzeg, po twarzy Maniki spływały gorące łzy...

Na plaży czekał Jaca, trzymał w rękach ciepły koc

- A Wam co? Za gorąco? 

Maniki płakała, choć na jej twarzy gościł uśmiech. Jaca otulił ją kocem.

wtorek, 26 sierpnia 2025

Zestresowana

 - Cześć Siostra

- Cześć Darku, będzie fajnie 

- Mówisz?

- Ja to wiem, potrzebuję poczucia bezpieczeństwa, a Ty mi to zapewnisz gadając 

- Masz stresa?

- No...

- A co się dzieje?

- Mąż odwołał się od wyroku i 2 września o 9 rano będę musiała stanąć z nim oko w oko, pierwszy raz od 9 czerwca, kiedy go aresztowali

- To teraz rozumiem, potrzebujesz relaksu. Co powiesz na dobrą Muzę?

- Na to liczę Darku

Maniki oparła się o ramię Darka, o jak ją, patrzyli na uderzające o brzeg fale, morze miało kojący wpływ na zmysły i ciało. Darek odpalił Muzę. Maniki powoli się uspokajała. Opowiadał o utworach, przemycał historyjki o wykonawcach. Powoli zapadał zmierzch.

- Cudowny Zachód Słońca - wyszeptał

- Kocham... - powiedziała cichutko, była spokojniejsza 

piątek, 15 sierpnia 2025

Przygnębiona

 Przemek biegł do Chatki Maniki, dzień był upalny.

- Cześć Królewna 

- Hey Przemku - Maniki dłonią dotknęła skroni, głowę pochyliła w dół 

- Co się dzieje Królewna?

- Płakać mi się chce

- Znowu na mój widok, co ja nieuczesany jestem ? - Przemek puścił oko

Maniki podniosła wzrok. 

- Zaczynam się martwić tym, że Rafał wyjdzie i nie wiem jak się zachowa, jak będzie rzeczy odbierał, a potem sprawa w sądzie no i ta noga, wciąż nie potrafię jej wyprostować. Martwię się tą sytuacją i płakać mi się chce z bezsilności. 

- Ale przecież sam nie przyjdzie, nie powinnaś się obawiać 

- Przyjdzie w asyście policji i zabierze to co ujęte w protokole, będzie musiał podpisać protokół, ja też. W protokole policjant zapisał, że pozostawił dwie kolumny estradowe, telewizor i akwarium, a jego Matka wspominała o ubraniach i dokumentach. Powiedziałam jego Matce, że będzie musiał zwrócić się do policji, spiszą kolejny protokół i przyjedzie w asyście policji po spisane w protokole rzeczy. Takie są procedury. 

- A co ma jego matka do tego?

- Jego Matka chciała tu wbić na chatę i zabrać jego rzeczy, powiedziałam, że nie ma takiej możliwości, że takie są procedury, a Rafał w protokole ujął te kolumny, telewizor i akwarium. Widzisz jacy są ludzie? Jaki on jest. Kiedy tu przyjechał przywiózł akwarium dał mi je w prezencie, telewizor przywieźli jego rodzice dla nas, a kolumny kupił w trakcie trwania małżeństwa. Ale niech zabiera! A policjant pytał czy coś jeszcze pozostawił w domu, Rafał powiedział, że nie. Zdziwiło mnie, że wtedy jak wyszedł z aresztu i w asyście policjantów zabierał swoję rzeczy wziął tak mało ubrań, policjant pytał czy zabiera coś jeszcze, bo nie wróci tu za kilka dni po kolejne rzeczy, Rafał wtedy chwilę pomyślał i powiedział, że weźmie jeszcze kamizelkę, a wtedy, tego 11 czerwca było zimno, co chwilę padał deszcz, mógł zabrać ciepła kurtkę, walizkę ubrań, ale spakował się do małego plecaka i zabrał rower.

- Nie wiem co on sobie myślał, pewnie sądził, że niedługo wróci 

- Już wtedy miał zakaz zbliżania, a jego Matka zapytała mnie czy zdaję sobie sprawę, że może być tak, iż Rafał nie będzie mógł wrócić przez rok, pewnie o tym mu powiedziała

- Boisz się?

- Tak, jak wyjdzie przecież nie będzie chodził w asyście

- A ile dni jeszcze tam będzie?

- Zamknięte alkoholowe leczenie odwykowe rozpoczął 2 lipca, a trwa 56 dni. Pod koniec sierpnia go wypuszczą 

- Ja Cię obronię Królewna! Nie pozwolę Cię skrzywdzić 

Maniki spojrzała na twarz Przemka i z lekka się uśmiechnęła 

- Przemo na rączki 

Przemek wziął ją na ręce, zawirował wokoło. Uwielbiała ten moment podczas ich spotkań. Czuła się zaopiekowania, bezpieczna. I zwykle słowa Przemka wywoływały na jej twarzy szczery uśmiech.


środa, 6 sierpnia 2025

Rozmowy nocą

 Darek siedział na kanapie w Chatce Maniki. Maniki podjechała wózkiem do niego. 

- Mogę? - spytała 

Darek uniósł ramię w górę. Maniki podniosła się z wózka i wykonała obrót, usiadła na kanapie przy Darku i oparła o niego plecy. Darek dotknął dłonią jej loki.

- Ścięłaś włosy 

- Się podziało... - Maniki zamilkła na chwilę - zawsze coś zmieniam z włosami jak dzieje się w moim życiu coś istotnego 

- Co się właściwie podziało? Dlaczego jeździsz na wózku?

- Od początku?

- yhm - przytaknął Darek

- Była niedziela, 1 czerwca 2025 roku, zachciało mi się na Wybory pojechać na rowerze. Ponieważ mój mąż korzystał wcześniej z mojego roweru, bo swój zastawił w lombardzie siodełko było do mnie niedopasowane. Zatrzymaliśmy się i poprosiłam, by obniżył nieco siodełko. Usiadłam i znów się zatrzymałam, było za nisko. Rafał podniósł je nieco, już miałam jechać dalej, ale dostrzegł, że jest przekrzywione i przysunął swój rower do mojego i poprawił siodełko. Kiedy chciałam wsiąść na rower zachwiałam się i upadłam ze swoim rowerem na jego rower. On zamiast zapytać czy coś mi się stało zareagował słowami: koło mi skrzywiłaś, będę musiał kupić nowe koło. Wytknęłam Rafałowi iż dla niego rower jest ważniejszy od zdrowia żony. Jakoś dojechałam na te wybory, dokuśtykałam do lokalu wyborczego, zagłosowałam, ale już nie byłam w stanie wsiąść na rower. Szliśmy w stronę przystanku autobusowego, poprosiłam Rafała by podjechał do autobusu, który dojeżdżał do przystanku i poprosił kierowcę by na mnie zaczekał. Rafał powiedział, że tego nie zrobi. Kuśtykałam w stronę domu, znów chrupnęło coś w lewym kolanie i już nie byłam w stanie zrobić kroku. Poprosiłam Rafała by zabrał mój rower do domu i wrócił z wózkiem inwalidzkim, który został po mojej Mamie. Rafał stał i mówił, że mam iść dalej. Potem w końcu poszedł po wózek, zawiózł mnie pod dom. Z trudem pokonałam 7 schodów, poprosiłam by Rafał poszedł pożyczyć kule. Przyniósł tylko jedną kulę. Powiedziałam, że muszę pojechać na SOR. Rafał powiedział, że ze mną nie pojedzie, bo rano idzie do pracy. Powiedziałam, że jutro po pracy będzie ta sama godzina co teraz. Rafał poszedł do salonu, włączył telewizję i zaczął oglądać jakieś filmy... W nocy napisałam do Kaśki, ok. 5 rano zadzwoniła i zaczęła mówić, że Rafał musi ze mną pojechać na SOR, że to w końcu jest mój mąż, a ja potrzebuję pomocy. Po kilku minutach, gdy rozmawiałam przez telefon Rafał podszedł i powiedział: pojadę z Tobą na ten SOR, ale najpierw muszę się wyspać. Z domu wyruszyliśmy o 11 rano. Na SORze założyli mi szynę gipsową tak, że po bokach i od spodu nogi miałam gips od uda aż po stopę... Nie potrafiłam stanąć, ani podeprzeć się lewą nogą, cały ciężar spoczywał na prawej nodze gdy chodziłam o kulach, pomimo iż z kul korzystałam niewiele, bo poruszałam się na wózku, kolano było przeciążone. Z prawym kolanem miałam problem od 15 roku życia. No i... I to jeszcze nie koniec historii... 

Darek objął Maniki, czuła się bezpiecznie opierając się o niego plecami, głaskał ją po włosach, była spokojniejsza

- Wiesz Siostra, potem opowiesz dalej

- Dobra - przystanęła i zamilkła 

Spoglądała przez okno na zewnątrz 

- Ale fajne niebo 🩵 

- Fajne - Darek się uśmiechnął, ukołysał ją do snu... 

Nocny Grajek puszczał fajną Muzę w RMFie, ukochanym Radiu Maniki

sobota, 12 lipca 2025

Łzawa sobota

 Maniki siedziała na wózku inwalidzkim, patrzyła w niebo, słuchała szumi morza. Niby jest pięknie, ale... po jej policzkach spływały łzy. Z daleka rozpoznała sylwetkę Przemka. Im bliżej był, tym bardziej płakała 

- No hey, co jest? Płaczesz na mój widok, źle wyglądam czy jak?

- Przemku nic nie jest w porządku, Nic nie jest dobrze. Powinnam się cieszyć - płakała jeszcze mocniej

- Ach królewna - Przemek wziął ją na ręce i zaniósł nad samo morze. Wiał przyjemny wiatr. 

- Wiesz, że nie dało się inaczej

- Wiem Przemusiu, to dla jego dobra, paradoksalnie ta cała sytuacja może go uratować. Ale dwa lata? - znów wybuchnęła płaczem 

- Dwa?

- yhm... Po dwóch latach to być może nie będzie czego zbierać 

-Wiesz, że tak było trzeba. Musisz zadbać o siebie. To Ty jesteś najważniejsza. Ty musisz czuć się tam, tak jak czujesz się tu.

Maniki płakała, Przemek otarł jej łzy. Czołem oparła się o jego klatkę piersiową, poklepał ją po plecach.

- Teraz możemy odliczać czas. Do tego, że będzie dobrze. Za dwa lata już będzie dobrze, będziesz silniejsza, a My Cię nie zostawimy. Każdego dnia będę dbał o to, żebyś choć raz się uśmiechnęła 

- Przemku co ja bym bez Ciebie zrobiła?

Wziął ją na ręce i zakręcił wokoło.Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Nabrała powietrza głęboko w płuca. 

- Podoba mi się taka Wersja Weekendowa - ucałowała go w policzek. Była wdzięczna, że właśnie dziś był przy niej



poniedziałek, 30 czerwca 2025

Wakacje

Przemo i Jaca kroczyli w stronę Chatki Maniki

- Co tam, jak tam teraz? - spytał Jaca

- Teraz to ja będę pił kawę - odparł Przemek uśmiechając się z lekka. Wiedział, że Maniki na niego czeka

Siedziała na wózku inwalidzkim w swej Chatce, lewa noga zapakowana w ortezę od uda po stopę, prawa noga w ortezę kolanową.  Chłopaki weszli do Chatki.

- Przemo na rączki - Maniki wyciągnęła ręce 

Kiedy Przemek wziął ją na ręce poczuła się znacznie lepiej pomimo bólu jaki jej dokuczał. Dołączył do nich Brat T. Przeczytał prognozę pogody. Maniki się uśmiechnęła i uniosła kciuk w górę. 

-  Dobra pogoda

+ Przemo to, Przemo tamto, a jego pogoda Ci się podoba

- Przemo, Twoja jest najlepsza!

Przemek zakręcił nią wokoło i posadził na wózku.

- Zabieramy Cię na spacer

Podwieźli Maniki do brzegu morza. Nie było opcji, by stanąć o kulach, Przemo i Jaca podtrzymywali ją, zanurzyła stopy w przyjemnie chłodnej wodzie, fale delikatnie odpływały ich stopy.

- Kocham to miejsce Chłopaki 

- Wreszcie całe wakacje spędzisz z nami - powiedział Jaca

- O tak! Nigdzie się nie wybieram, będę tu z Wami, tu czuję się dobrze, bezpiecznie