Kochany Przybyszu

Jeśli chcesz zamieszkać w Mojej Małej Przystani z napisem Maniki
Zapraszam.
Mogę dać Tobie Chatkę nad brzegiem Morza, albo w głębi lądu…
Mam tu w tym wirtualnym świecie Małą Amerykę
i tam czeka na Ciebie Apartament…
Zamieszkaj u mnie…

Maniki : )

środa, 15 października 2025

Ona jest że snu

 Maniki stała nad brzegiem morza na podeście, obserwowała zachód Słońca. Darek z Przemkiem zbliżali się do niej. Wiatr rozwiewał jej długie kręcone włosy 

- Ona jest że snu - powiedział Przemek 

- A ubrana w codzienność - wyszeptał Darek

- Dobry wieczór Maniki

Maniki odwróciła głowę, wiedziała, że to Przemek. Poznała go po głosie.

- Cześć Chłopaki - na jej twarzy opromienionej słońcem pojawił się uśmiech 

- Cześć Siostra, jak nastój? spytał Darek

- Teraz już dobrze, ale 13 października 2025 to będzie kolejna data do zapamiętania. Istotną dla mojego przyszłego życia 

- Ale, że aż tak Królewna? Rafał?

-.Tak, mój mąż nawywijał. Całą noc nie spałam tego trzynastego. Napisałam nad ranem 14 nowy wiersz

- To przynajmniej z tej nieprzespanej ciężkiej nocy jest jakiś pozytyw -;zareagował Darek

-:A jak się czujesz? Ostatnio jakąś choroba się rozwijała - dopytywał Przemek 

- Byłam u lekarza, przypisał jakiś lek przeciwwirusowy, a dziś już czuję się lepiej, gardło bolało mnie jeden dzień, włączyłam leczenie domowe

- Zareagowałaś szybko, dobrze, że pomogło 

Maniki podpierała się kulami, lewa noga wciąż się nie prostowała. Słońce schowało się za horyzontem. Momentalnie zrobiło się chłodno.

- Czego Ci trzeba Królewna?

- Dziś potrzebuję ciepła , chce do domu

Przemek podszedł do Maniki, zabrał jej kulę i chwycił ją za rękę Po chwili wziął ją na ręce. Darek niósł kule. Po paru minutach była już w Chatce Maniki. W kominku płonął ogień. Klimatycznie, przyjemnie. 

- Widzimy się rano 

- Pięknie dziękuję Przemku

Darek usiadł na kanapie. Maniki siedziała na przeciwko niego na wózku. Wiedział na czym jej zależy.

- Dobra Muza to podstawa - powiedziała uśmiechając się z lekka

Darek uniósł rękę w górę.

- No chodź 

- Nawet całkiem fajny ten utwór. Chyba stanę się fanką Oskara Cymsa

Darek się uśmiechnął, lubił jak Maniki podobała się muzyką, którą puszczał. Maniki przesiadła się z wózka na kanapę. Darek objął ją delikatnie. Głowę wsparła na jego ramieniu, chwilę patrzyła na płonące płomienie, oczy zaczęły jej ciążyć. Zasnęła, czuła się zaopiekowana, bezpieczna

sobota, 20 września 2025

Trzy piątki 20 września

 Maniki spala niespokojnie, co chwilę budziła się i zerkała na zegarek. Chciała o piątej wyjść przed Chatkę, to o piątej rano przyszła na Świat. Wstała przed piątą. Zetknęła na niewielki okrągły stolik, uśmiechnęła się, na kartce leżała piękna czerwona róża. Podniosła ją, powąchała. Pachniała przepięknie. Na kartce pięknie zapisany tekst, litery bardzo wyraźne miały ozdobne zawijasy, tekst zapisany był czarnym atramentem. Uniosła kartkę i zaczęła czytać:

Marzenie życzę by jak pięć w swej pięści

mocno trzymała w garści swoje życie.

Niech się Marzence nareszcie poszczęści

i niech się spełni, o czym marzy skrycie.

 

Obyś pozbyła się nareszcie pecha,

co prześladuje Cię na każdym kroku.

A jeśli myślisz: "marna to pociecha"

to spójrz jak wielu masz przyjaciół wokół.


Bo nie ma złego, co by Ci nie wyszło

w końcu na dobre, jeśli wierzysz w Boga.

Jasno spoglądaj ciągle w swoją przyszłość.    

NIE PRZYJDZIE WIĘCEJ ŻADNA STRASZNA TRWOGA.


Uśmiechnęła się. Wiedziała, kto jest autorem słów. Nawet nie śmiała marzyć, by ktoś napisał dla niej wiersz. A teraz już go dostała, był o niej, dla niej. Cudowny urodzinowy prezent. Poczuła szczęście, jej serce radowało się szczerze.

Otworzyła drzwi, nabrała powietrza głęboko w płuca i powoli je wypuściła. Było cicho, ciemno, na niebie pełno gwiazd. Dopiero gdy schodziła przy pomocy kul ze schodków dostrzegła mnóstwo płatków czerwonych róż na podeście. Zrobiła kolejny krok do przodu i wtedy zobaczyła tuż przy samym morzu krzątających się Mieszkańców Przystani, to oni całą przestrzeń dekorowali różami. Wiatr przywiał ich cudowny zapach.

- Królewna a Ty co tak wcześnie? zawołał w jej stronę Przemek 

- Piątą to moja godzina, urodziłam się o piątej 

Maniki szła w stronę morza... Kroki stawiała ostrożnie i jednocześnie pewnie. Szła przed siebie z uśmiechem i spokojem w sercu